Pierwszą, w pełni polską jednostkę wojskową, pod polskim zwierzchnictwem politycznym i wojskowym, udało się powołać we Francji. Została ona utworzona dekretem prezydenta Francji 4 czerwca 1917 r. Błękitna Armia (nazwa pochodzi od koloru francuskich mundurów, które nosili żołnierze) powstała dzięki staraniom Komitetu Narodowego Polskiego, w którym najaktywniej działali Roman Dmowski i Maurycy Zamoyski. Ogromne zasługi dla utworzenia Błękitnej Armii miał pisarz, ale również prezes Polskiego Zachodnioeuropejskiego Związku Sokolego, Wacław Gąsiorowski, który ideę Błękitnej Armii propagował na terenie Francji i USA. Nieocenionego wsparcia udzielił również Ignacy Jan Paderewski, który okazał się być wyśmienitym agitatorem i orędownikiem sprawy polskiej w Ameryce.
Polscy uchodźcy
Błękitną Armię utworzyli Polacy przybywający ze wszystkich stron świata, m.in. USA, Kanady, Brazylii, Argentyny, Wielkiej Brytanii, Holandii, Grecji, Rosji, a nawet Australii i Chin. Wśród nich ponad 20 tys. ochotników pochodziło ze Stanów Zjednoczonych, gdzie dominującą rolę odgrywało Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół”, mające tam niezwykle sprzyjające warunki rozwoju. Jednak napływ ochotników z USA nie nastąpił od razu, gdyż oficjalną zgodę rządu amerykańskiego na rozpoczęcie rekrutacji uzyskano dopiero 6 października 1917 r. Nie przeszkadzało to jednak czynić Sokolstwu intensywnych przygotowań w tym zakresie, co – jak się miało okazać – miało decydujące znaczenie dla przyszłości Błękitnej Armii.
Rekrutacja i szkolenie
Akcję rekrutacyjną w ogromnym stopniu poparło polskie duchowieństwo z bp. Pawłem Rhode na czele. Polscy księża, wśród których jednym z najbardziej aktywnych był ks. Lucjan Bójnowski, nawoływali z ambon do wstępowania w szeregi powstającego we Francji Wojska Polskiego.
Jednak zanim gniazda „Sokoła” zamieniły się w punkty werbunkowe, szkolenia prowadzono we wszystkich Towarzystwach znajdujących się na terenie USA i Kanady. Sokole gniazda tworzyły w tym czasie sieć „małych polskich ojczyzn”, które kładły nacisk nie tylko na sprawność i wyszkolenie bojowe swoich członków, ale także na ich polski charakter – organizując obchody polskich świąt religijnych i narodowych, nauczając historii Polski, a nawet ucząc czytania i pisania w ojczystym języku.
Przed wyruszeniem ochotników do Francji, aby wziąć udział w I wojnie światowej po stronie aliantów jako „jedyna, samodzielna, sojusznicza i współwalcząca armia polska”, skierowano ich do specjalnie utworzonego w tym celu obozu wojskowego na terenie Kanady w miejscowości Niagara on the Lake, gdzie zostali przeszkoleni przez wojsko kanadyjskie. Wobec masowego napływu ochotników, który przekroczył oczekiwania i możliwości obozu, Polakom został udostępniony drugi obóz, po przeciwnej stronie jeziora, już na terenie USA. Niestety, nie wszystkim naszym rodakom z Ameryki dane było wziąć udział w walce o odradzającą się Ojczyznę. Kilkudziesięciu polskich ochotników zmarło podczas trwającej wtedy epidemii grypy i na zawsze spoczęło w kanadyjskiej ziemi. Specjalnie dla nich utworzono polski cmentarz wojskowy, który do dziś pozostaje miejscem spotkań miejscowej Polonii.
Gniazda „Sokoła” w obozach jenieckich
Udział w utworzeniu Armii Hallera mieli również polscy jeńcy wojenni przebywający w obozach jenieckich państw alianckich. Byli to głównie żołnierze pochodzący z Wielkopolski, Pomorza i Śląska, z których wielu już wcześniej zetknęło się z „Sokołem”. Dawni Sokoli, aby nie tracić czasu w obozach, tworzyli w nich oddziały „Sokoła”, z których 5 sierpnia 1917 r. powstał Związek Sokołów Jeńców Polaków we Francji z siedzibą w obozie w Le Puy.
Było to możliwe dzięki temu, że już w pierwszej połowie 1915 r. w niewoli francuskiej przebywało kilka tysięcy Polaków. Inicjatywa należała do dawnych działaczy „Sokoła”, którzy jeszcze w kwietniu zorganizowali spotkanie, które zaowocowało powstaniem oddzielnych obozów dla Polaków. Po decyzji rządu francuskiego już w sierpniu 1915 r. powstał pierwszy obóz w Le Puy, a w nim pierwsze sokole gniazdo, do którego od razu wstąpiło 64 Polaków, co ciekawe, w nowym zarządzie znalazło się trzech górnoślązaków – inicjatorów założenia gniazda. Nowe Towarzystwa powstały następnie w wielu innych obozach. W obozach wydawano własną prasę, prowadzono zajęcia z ćwiczeń oraz musztry, wiele uwagi poświęcono wychowaniu patriotycznemu żołnierzy, lekcjom historii i języka polskiego. Z wielką uwagą wyczekiwano wszelkich wiadomości nadchodzących z Paryża i Komitetu Narodowego Polskiego. Taką wiadomość otrzymano w końcu 4 października 1918 r., kiedy Komitet Narodowy Polski uzyskał prawo do mianowania wodza naczelnego. Został nim gen. Józef Haller. Ceremonia zaprzysiężenia, która odbyła się w okolicach Nancy 6 października 1918 r., miała wyjątkowo podniosły charakter. Po nominacji gen. Haller niezwłocznie przystąpił do organizacji podległej mu armii, przy czym szczególny nacisk kładł na pracę narodowo-wychowawczą wśród żołnierzy.
W drodze do Polski
Od dekretu prezydenta Francji z 4 czerwca 1917 r. rekrutacja nie przebiegała zbyt sprawnie, a liczba ochotników była niewielka. Wszystko się zmieniło z chwilą przybycia pierwszego dużego transportu ochotników z Ameryki 26 grudnia 1917 r., który wniósł dużo zapału i rozmachu w szeregi rodzącej się armii.
„W mieście powiewały chorągwie polskie! Niebawem 1200 sokołów polskich, porządnie umundurowanych przez Kanadę, wylądowało na brzegu. Ich marsowa postawa i jednolita sprawność w manewrowaniu wzbudziły ogólny podziw u Francuzów, a ich karność i porządek podczas pobytu w koszarach stawiano za przykład miejscowym żołnierzom francuskim” – wspominał komendant obozu.
W tym samym czasie rozwiązywano gniazda „Sokoła” w obozach jenieckich, a druhowie w pierwszych miesiącach 1918 r. prawie w całości wstąpili w szeregi Armii Hallera. Prym wśród nich wiedli zasłużeni Sokoli z Górnego Śląska, którzy jako pierwsi wstępowali w szeregi rodzącego się polskiego wojska.
„Jedyna, samodzielna, sojusznicza i współwalcząca armia polska”
1. Pułk Strzelców Polskich był pierwszą polską jednostką, która w lipcu 1918 r. brała udział w walkach z Niemcami w Szampanii. Po tych walkach wielu żołnierzy zostało odznaczonych, dając kolejny dowód na wartość żołnierza polskiego. W połowie października na froncie we Francji znajdowała się już cała 1. Dywizja Strzelców Polskich, w większości składająca się z ochotników zza oceanu. Aby uhonorować polski wkład w walkę, Armia Hallera jako oficjalne wojsko sojusznicze wzięła udział w paradzie zwycięstwa w Paryżu. Udział Błękitnej Armii w walkach po stronie Ententy miał znaczenie przed zbliżającymi się obradami w Wersalu.
W tym miejscu należy podkreślić, że utworzenie tak dobrze wyszkolonej i uzbrojonej jednostki nie byłoby możliwe bez pomocy francuskiej, która nie tylko uzbroiła, wyszkoliła i wyposażyła Armię Hallera, ale także wspomogła rodzące się Wojsko Polskie liczną kadrą oficerską, która wraz z Błękitną Armią przyjechała do Polski.
Wojsko Polskie
Do kwietnia 1919 r. pod dowództwem gen. Józefa Hallera udało się zorganizować 70 tys. oficerów i żołnierzy, w tym dywizję czołgów (model Renault FT 17, z których jeden egzemplarz wrócił do Polski z Afganistanu w 2012 r.), dywizjony lotnicze w sile 98 samolotów, wojska inżynieryjne, instrukcyjne, kawalerię, artylerię, szpitale polowe i wiele innych jednostek potrzebnych tworzącej się armii. Armia Hallera stanowiła najlepiej wyszkoloną i uzbrojoną część tworzącego się Wojska Polskiego, nic więc dziwnego, że Józef Piłsudski usilnie nalegał na jej powrót do kraju. Formalnie w jej skład oprócz wojsk sformowanych we Francji i Kanadzie wchodziły jeszcze dwie dywizje polskie zorganizowane na terenie Rosji – 4. i 5. Dywizja Strzelców Polskich, z którymi Armia Hallera liczyła 100 tys. żołnierzy. Sprzęt i uzbrojenie, które przywiozła ze sobą do Polski Armia Hallera, pozwoliły na dozbrojenie jednostek Wojska Polskiego powstających w kraju.
Hallerczycy swoją wielką wartość udowodnili w czasie wojny polsko-bolszewickiej oraz walk o polskie granice. Ich wartość potwierdzili Amerykanie, którzy wszystkim weteranom powracającym do domu zaproponowali służbę w armii amerykańskiej. Biorąc pod uwagę niedawny udział USA w I wojnie światowej, trudno przypuszczać, aby w tym czasie wojsko amerykańskie narzekało na brak wykwalifikowanych oficerów i żołnierzy, co wystawia jeszcze lepsze świadectwo polskim ochotnikom.
Po ustaniu walk większość ochotników zza oceanu zdecydowała się na powrót do Ameryki (75 proc.). Jednak w odróżnieniu od swych ojców i dziadków wracali jako zwycięscy – dzięki ich wysiłkom Polska wreszcie stała się wolna i wróciła na mapy Europy.
Aby uhonorować polski wkład w walkę, Armia jako oficjalne wojsko sojusznicze wzięła udział w paradzie zwycięstwa w Paryżu
Udział Błękitnej Armii w walkach po stronie Ententy miał znaczenie przed zbliżającymi się obradami w Wersalu