Wydarzenia sierpnia 1980 r. w Polsce były na ustach całego świata. Świadczy o tym choćby notatka jednego z oficerów szwedzkiego Departamentu I MSW, który 24 sierpnia 1980 r. zanotował, że „wszystkie inne wydarzenia w globalnej polityce światowej w szwedzkich środkach [masowego przekazu – przyp. G.M., S.L.] zeszły na wtórne pozycje, a Polska prowadzi prym”
Nic zatem dziwnego, że każdy z krajów tzw. demokracji ludowej oraz Zachodu pilnie nasłuchiwał wieści z Polski, głównie z Wybrzeża. Generalnie politycy państw zachodnich zareagowali na te wieści bardzo umiarkowanie, nie udzielając robotnikom nadmiernego poparcia. Z uwagą śledzono reakcje Moskwy (obawy przed interwencją były stałym punktem analiz dotyczących sytuacji w PRL). Starano się też przewidzieć, w jakim kierunku protest będzie się rozszerzał.
Ani USA, ani Wielka Brytania czy Francja nie zamierzały wprost się solidaryzować z polskimi robotnikami, lecz wzywać do zachowania spokoju i ostrożności w podejmowanych wystąpieniach. W podobny sposób zachowywali się politycy zachodnioniemieccy, na czele z kanclerzem Helmutem Schmidtem. RFN obserwowała także reakcję kierownictwa enerdowskiego SED na rozwój wydarzeń w Polsce, które potraktowano tam jako „godne pożałowania”, zwracając jednocześnie uwagę, że tylko „dzięki wytężonej pracy Polacy mogą pokonać kryzys”. Władze NRD nie wykluczały zbrojnej interwencji wraz z innymi członkami Układu Warszawskiego (UW) u swojego wschodniego sąsiada w przypadku niebezpiecznej dla siebie sytuacji.
Od tej ostrożnej polityki były też wyjątki. I to, co ciekawe, ze strony polityków lewicowych, w tym komunistycznych.
Spotkanie na wyspie Brioni
18 sierpnia 1980 r. na chorwackiej (wówczas jugosłowiańskiej) wyspie Brioni spotkali się Enrico Berlinguer (sekretarz generalny Włoskiej Partii Komunistycznej), Santiago Carrillo (stojący na czele Komunistycznej Partii Hiszpanii) oraz dwaj przedstawiciele kierownictwa Związku Komunistów Jugosławii – Stane Dolanc (członek Komitetu Centralnego) i Aleksandar Grlićkov (odpowiadający za politykę międzynarodową i współpracę gospodarczą). Miejsce spotkania nie było przypadkowe. Archipelag Wysp Briońskich od 1952 r. stanowił letnią rezydencję wieloletniego przywódcy Jugosławii Josipa Broz Tito i członków jugosłowiańskiej ekipy rządowej. Często podejmowano tam również zagraniczne delegacje. Poza wszystkim wyspy te były terenem atrakcyjnym turystycznie. Nic zatem dziwnego, że wykorzystując letnie wakacje, czołowi politycy Włoch, Hiszpanii i Jugosławii związani z ruchem komunistycznym odpoczywali właśnie tam. Niezależnie jednak od wakacyjnych nastrojów ich rozmowy miały zupełnie niewakacyjny charakter i dotyczyły poważnych spraw międzynarodowych, a tematem numer jeden były wówczas wydarzenia w Polsce.
Na wieść o wydarzeniach w naszym kraju rząd jugosłowiański oraz Związek Komunistów Jugosławii zareagowały w podobny sposób, jak pozostałe kraje bloku sowieckiego. 22 sierpnia Hamdija Pozderac, wpływowy członek establishmentu, podpisał tajny dokument nawołujący do „podjęcia wszelkich działań w celu zapewnienia dostępności produktów oraz przekazywania informacji o sytuacji w Polsce, tak by nie miała ona negatywnego wpływu na wydarzenia w Jugosławii […] Nie unikano krytycznych wobec PZPR opinii, zauważając jej izolację od społeczeństwa i odpowiedzialność za zapaść ekonomiczną”– pisał Patryk Pleskot. Władze w Belgradzie obawiały się, że wydarzenia w Polsce będą miały wpływ na sytuację w ich kraju, który borykał się wtedy z kryzysem gospodarczym. Niemniej ze strony Belgradu nie było słychać nawoływania do zbrojnej interwencji.
Nieco inaczej na strajki w Polsce zareagowano w Hiszpanii i Włoszech. W Madrycie panowało życzliwie nastawienie do zachodzących w PRL przemian, co ciekawe, obawiano się nie tyle interwencji Związku Radzieckiego, ile raczej wojsk Czechosłowacji i Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Zachowywano umiarkowany dystans do wydarzeń, obserwując równocześnie politykę USA. Inna sprawa, że targana wewnętrznym kryzysem politycznym i gospodarczym Hiszpania za rządów Adolfo Suáreza (z koalicyjnej postfrankistowskiej Unii Demokratycznego Centrum) nie miała zbyt wiele czasu na zajmowanie się sprawami dalekiej Polski.
Nieco inaczej sytuacja wyglądała we Włoszech ze względu na politykę Watykanu i osobę papieża Jana Pawła II. Włoskie sfery rządowe były niezmiernie zainteresowane sytuacją w Polsce, a podpisanie porozumień sierpniowych przyjęto w Rzymie z „głębokim zadowoleniem”. Politycy włoscy obiecali pomoc gospodarczą oraz nie dopuszczali myśli o jakiejkolwiek zbrojnej interwencji wojsk UW, choć uważali, że było to możliwe. Z umiarkowaną sympatią do polskich robotników odnosili się za to członkowie Włoskiej Partii Komunistycznej.
Efektem rozmów na wyspie Brioni było wspólne stanowisko w sprawie sytuacji w PRL sformułowane przez Berlinguera, Carrillo, Dolanca, Grlićkova. Dokonali oni analizy sytuacji gospodarczej Polski, uznając, że trudności ekonomiczne były spowodowane głównie „rozdętymi inwestycjami, wzrostem produkcji obronnej, biurokracją i marnotrawstwem”. W ich ocenie strajki, „tego rodzaju napięcia społeczno-polityczne”, jak to określili, miały być przejawem występującego w krajach realnego socjalizmu braku „demokracji socjalistycznej” oraz niezbędnych „wentyli bezpieczeństwa”. Dowodziły one również słabości Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, która – w ich ocenie – miała być skutkiem „oderwania od mas”, a także jej zurzędniczenia i braku demokracji wewnątrzpartyjnej, w wyniku czego PZPR „nie zdołała wychować rzeczywistych przywódców”.
Ponadto stwierdzali, że polska opozycja, mimo że „jej rozwój był wspierany przez zachodnie ośrodki dywersji ideologiczne”, to jednak była „w istocie silniej powiązana ze społeczeństwem, niż przedstawiało to kierownictwo PZPR”. A ponadto, że jej powstanie „było przede wszystkim konsekwencją wypaczeń socjalizmu”. W ocenie tych ważnych działaczy komunistycznych partii Hiszpanii, Włoch i Jugosławii do sytuacji w PRL przyczyniło się również „forsowanie procesu” Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie przez kraje socjalistyczne, co pozwoliło Zachodowi na „podjęcie walki ideologicznej, do prowadzenia której nie były w istocie przygotowane”.
Według nich wszystkie słabości, które ujawniły się w Polsce, „występują z jeszcze większym natężeniem w pozostałych krajach Układu Warszawskiego”. Nic zatem dziwnego, że kraje te obawiają się (w pełni zresztą zasadnie) „rozpowszechniania »polskich doświadczeń«”. Jednakże, jak ostrzegali, „stłumienie siłą, przez rządy krajów socjalistycznych, ruchu rewindykacji społecznych, miałoby katastrofalne konsekwencje dla całego ruchu komunistycznego”. Podkreślali przy tym, że jeśli PZPR będzie potrafiła we własnym zakresie i bez rozlewu krwi rozwiązać zaistniały kryzys, to „wypracuje doświadczenie o znaczeniu historycznym dla partii komunistycznych”. Jak bowiem zauważali, państwa socjalistyczne zrzeszone w Radzie Wzajemnej Pomocy Gospodarczej „nie są i nie będą wolne od strajków” i dlatego też „należy wypracować negocjacyjne metody rozwiązania tej kwestii”.
Ostrzeżenie dla Związku Radzieckiego
Wszyscy uczestnicy spotkania zgodzili się, co do potrzeby przyjęcia wspólnej taktyki dla swoich partii w sprawie strajków w PRL. Miała ona polegać z jednej strony na „akcentowaniu pod adresem ZSRR, że wydarzenia zachodzące w Polsce mają charakter wewnętrzny” oraz że „wszelkie zewnętrzne działania są dla ruchu komunistycznego wykluczone”. Z drugiej zaś na ostrzeganiu rządów państw zachodnich przed instrumentalnym wykorzystywaniem polskiej opozycji „dla rozkręcania napięć wewnętrznych PRL, bowiem socjalizm w Polsce nie może być zagrożony”. Planowali też udzielanie „ostrożnego, ale wyraźnego poparcia dla procesu liberalizacji ustroju w Polsce” i zachęcanie przywódców PZPR „do poszukiwania na płaszczyźnie negocjacji z ruchem strajkowym, a także opozycją, trwałych rozwiązań wzbogacających doświadczenia socjalizmu”. Ponadto mieli wyjaśniać działaczom własnych partii „przyczyny powstawania napięć społecznych w socjalizmie”. Zamierzali również kontynuować swe konsultacje, ewentualnie rozszerzając je o zaprzyjaźnione partie socjalistyczne.
I tak też się stało. Obie komunistyczne partie Włoch i Hiszpanii zbliżyły się do siebie w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Obie też niezmiennie podkreślały swój sprzeciw wobec interwencji Związku Radzieckiego (czy szerzej wojsk UW) w Polsce, posuwając się nawet do deklarowania zerwania w takim przypadku stosunków z ZSRR. Wydały również wspólne oświadczenia popierając samodzielne rozwiązywanie przez Polskę jej wewnętrznych problemów.
Co ciekawe, stanowisko tych ważnych działaczy partii komunistycznych Hiszpanii, Włoch i Jugosławii przywódcy PZPR mogli poznać dopiero pod koniec sierpnia. Znalazło się ono bowiem (jako załącznik) w „Informacji Dziennej” Sztabu MSW operacji „Lato 80” z 29 sierpnia, wraz z pierwszym zbiorczym zestawieniem liczby strajków (653 zakłady) i strajkujących (643 600 osób).
Zachowane protokoły posiedzeń Biura Politycznego Komitetu Centralnego PZPR nie zawierają wzmianki o nim, niemniej jednak stanowisko szefów partii komunistycznych Włoch, Hiszpanii i Jugosławii musiało dać do myślenia kierownictwu PZPR. Czy miało ono wpływ na podjęte przez nich decyzje odnośnie do pokojowego zakończenia strajków w sierpniu 1980 r., nie wiemy. Możemy się jedynie domyślać, że nie pozostało na niezauważone…
Ani USA, ani Wielka Brytania czy Francja nie zamierzały wprost się solidaryzować z polskimi robotnikami
Włoskie sfery rządowe, m.in. ze względu na Watykan, były zainteresowane sytuacją w Polsce, a porozumienia sierpniowe przyjęto w Rzymie z „głębokim zadowoleniem”
KUP E-WYDANIE