Ród Schiele, wspótwórcy piwnego imperium na Woli, pojawił się w Warszawie pod koniec XVIII w. Rodzina pochodziła z księstwa Reuss w Turyngii. Pierwszy przyjechał z Niemiec Burghardt Schiele, fabrykant powozów, ale to nie on, lecz jego syn zapoczątkował piwny biznes. Konstanty Edward (1817-1886) urodził się już w Warszawie. Praktyki odbył w niewielkim browarze Schöffera, gdzie poznał majstra Błażeja Haberbuscha (1806-1878), z którym się zaprzyjaźnił. Haberbusch przybył do Warszawy także z Niemiec. Trzeci przyszły wspólnik, piekarz Henryk Klawe, przyjechał do Warszawy w 1811 r. z małej miejscowości na Pomorzu. W przyszłości Henryk Klawe zostanie teściem Błażeja i Konstantego, którzy poślubili jego córki. Starsza siostra – Anna Maria Klawe – wyszła za mąż za Haberbuscha, a młodsza – Dorota – za Schielego. Wszyscy byli wyznania ewangelicko-augsburskiego, co dodatkowo mocno spajało rodzinny interes.
Browar „Schöffer i Glimpf”, wraz z działką ok. 7100 mkw. mieszczącą się przy ul. Krochmalnej, został kupiony w 1846 r. od Banku Polskiego przez dwóch byłych pracowników zakładu – Konstantego Schielego i Błażeja Haberbuscha. Do spółki wszedł także Henryk Klawe, który miał znaczący udział finansowy w tej transakcji.
Przedsiębiorcze dzieci
W latach 50. XIX w. produkowano w browarze 20 tys. wiader, czyli około 2,5 tys. hl piwa rocznie. Haberbusch, Schiele i Klawe sukcesywnie kupowali sąsiednie, konkurencyjne browary, np. w 1850 r. wykupili browar Czarneckiego, mieszczący się przy ul. Kruczej.
W 1878 r. miejsce Błażeja w firmie zajął jego syn Karol, dynamiczny, pełen pasji i wiedzy piwowarskiej zdobytej w Monachium. W 1883 r. Konstanty Schiele przekazał swoje udziały sześciorgu dzieciom: Eleonorze, Adolfowi, Feliksowi, Kazimierzowi, Karolowi i Jadwidze, ale z zakładem związali się jedynie Feliks i Kazimierz. Nowe pokolenie właścicieli rozbudowało i unowocześniło zakład, a w 1898 r. utworzyli oni Towarzystwo Akcyjne Browaru Parowego i Fabryki Sztucznego Lodu przy ul. Krochmalnej 59, funkcjonujące pod słynną marką „Haberbusch i Schiele”.
Z czasem przy ul. Grzybowskiej Schielowie pobudowali wielopokoleniowa willę, którą zaprojektował Stefan Szyller. Od końca XIX w. mieszkali tu synowie Konstantego Schiele – Feliks i Kazimierz z rodzinami. Dom otaczał ogród, a za murem znajdowała się fabryka. W tej willi spędził dzieciństwo Edward Schiele, syn Feliksa: „W latach 30. XX w. parter zajmowała rodzina Ryszarda, jednego z pięciu synów Feliksa. Był on licencjonowanym browarnikiem. Studiował w saksońskim Zwickau, a potem praktykował m.in. u Tuborga. Taką praktyką wówczas mało kto mógł się pochwalić!” – opowiada Robert Azembski, prawnuk Kazimierza Schielego.
W latach 1880-1890 browar został przebudowany, powiększony i zmodernizowany, stając się największym zakładem piwowarskim w całym Królestwie Polskim. Zaczęto wówczas stosować napęd parowy (w 1893 r. stanęły tu dwie maszyny parowe), wzrosło zatrudnienie (z 38 robotników w 1879 r. do 60 w 1893 r.). Ofertę rozszerzono o wódki, likiery i gazowane napoje. Właściciele browaru sprowadzili ze Szwajcarii automatyczne maszyny do mycia butelek oraz wybudowali trzy studnie głębinowe, by do produkcji pozyskać wodę najwyższej jakości. Pod koniec XIX w. browar „Haberbusch i Schiele” sprzedawał 9 mln butelek piwa, z tego około jednej trzeciej w Warszawie. Piwo z ul. Krochmalnej można było kupić m.in. w Anglii i Stanach Zjednoczonych.
Dynamiczny XX wiek
Jeszcze przed 1900 r. firma dorobiła się własnych wagonów kolejowych i pierwszych oznakowanych ciężarówek. Otwierała też firmowe lokale i ogródki, tzw. bawarie – była to wówczas nowość w kraju. Właściciele troszczyli się o pracowników: na terenie zakładu działała m.in. ochronka, kuchnia i szkoła, a pensje należały do najwyższych w branży piwowarskiej.
Lata 1899-1913 przyniosły dynamiczny wzrost popytu na piwo, co skłaniało właścicieli do ciągłej modernizacji. Ludwik Jenike redaktor „Tygodnika Ilustrowanego” w jednym z numerów pisma tak napisał: „Na każdym kroku uderza niezmierna, rzekłbym, apteczna czystość, stanowiąca cechę wytyczną tych olbrzymich zakładów. Znać, iż dbają tu nie tylko o zewnętrzny wygląd naczyń i etykiet. Trzy studnie artezyjskie dostarczają wody do ulubionego i popularnego napoju. Ponadto drewniane kadzie fermentacyjne wymieniono na żelazne, a kufy leżakowe na tanki żelazne. Wzorem browarów zagranicznych, zainstalowano chłodnie amoniakalne (w pomieszczeniach należących do dawnego browaru Kijoka, przy ul. Żelaznej 59), a także ogrzewanie parowe naczyń warzelnych oraz wybudowano nową suszarnię”.
Produkcję piwa zakłóciły na pewien czas strajki rewolucyjne lat 1905-1907, które ogarnęły Królestwo Polskie. W styczniu i lutym 1905 r. strajkowali niemal wszyscy pracownicy browaru. Najważniejszym postulatem strajkujących było skrócenie czasu pracy do 8 godzin dziennie. Ostatecznie doszło do zawarcia porozumienia z właścicielami, na mocy którego skrócono czas do 9 godzin dziennie. Władze browaru podniosły także płace robotnikom o kilka procent.
Koncern piwny
Dobrą passę browaru „Haberbusch i Schiele” przerwał wybuch I wojny światowej. Już w pierwszych dniach wojny władze carskie zabroniły warzenia piwa i dopiero pod koniec 1914 r. wyraziły zgodę na produkcję bezalkoholowego napoju ze słodu. Rok 1915 był podobnie trudny: Warszawa została zajęta przez Niemców. Okupacyjne władze niemieckie pozwoliły zdjąć pieczęcie z wag i z leżakowni, a tym samym wznowić produkcję piwa, jednak z powodu biedy popyt na chmielowy trunek znacząco się zmniejszył. W tej sytuacji zarząd był zmuszony do zaprzestania produkcji w browarze mieszczącym się przy ul. Żelaznej.
W 1918 r. już po odrodzeniu niepodległej Polski Aleksander Schiele (syn Kazimierza) został jednym z dyrektorów rodzinnego browaru.
Trudna sytuacja finansowa branży wynikająca z zawieruchy wojennej spowodowała w 1921 r. połączenie pięciu warszawskich browarów: „Haberbusch i Schiele” (ul. Żelazna), „Edward Reych i Synowie” (ul. Grzybowska 33), „Karol Machlejd” (ul. Chłodna, róg Krochmalnej), „Seweryn Jung” (Plac Trzech Krzyży 8) i „Korona” (ul. Grzybowska 40). Tak powstała Spółka Akcyjna Zjednoczonych Browarów Warszawskich „Haberbusch i Schiele”. Była to spółka akcyjna, której akcjonariuszami zostali właściciele połączonych zakładów, proporcjonalnie do wartości wniesionego majątku. Powstała w ten sposób jedna z największych potęg piwowarskich ówczesnej Europy (ostatni potomek Haberbuschów zmarł w 1908 r., ale mimo to jego nazwisko zostało w nazwie).
Produkcję zdecydowano się skoncentrować w browarze mieszczącym się przy ul. Krochmalnej, a zakład Haberbuscha i Schielego usytuowany przy ul. Żelaznej miał stanowić rezerwę. Do Zjednoczonych Browarów Warszawskich należało kilkanaście parceli i restauracji w stolicy (w tym zakładów na Woli, w kwadracie ulic Grzybowskiej, Wroniej, Chłodnej i Żelaznej), nieruchomości w Białymstoku, Kaliszu i Łodzi, 30 własnych kolejowych wagonów-chłodni, 25 samochodów ciężarowych i około 100 koni.
Wódka i kawa zbożowa
Przy ul. Ceglanej 4/6 (dziś Pereca) firma produkowała wódki i likiery. Browar jako jedyny w Polsce otrzymał koncesję od przedstawiciela wódek White Horses i koniaku Marteau na produkcję tych trunków. W 1928 r. zbudowano przy ul. Sowińskiego własną bocznicę kolejową i magazyny, a następnie zorganizowano straż pożarną.
Zjednoczone Browary Warszawskie utrzymały pozycję największego browaru w Warszawie – produkowały około 10 proc. piwa w Polsce. W rekordowym 1929 r. rozlano 200 tys. hl piwa.
Koncern produkował także kawę zbożową: – Z kawą zaczęło się nieco przypadkowo. Browar wykorzystywał tony ziarna magazynowanego w spichrzu przy ul. Krochmalnej. Część przeznaczano również na paszę dla kilkuset ciężkich belgijskich perszeronów, które ciągnęły wyładowane piwem wozy. To właśnie producenci i hurtownicy podsunęli zarządowi firmy pomysł wykorzystywania nadwyżek ziarna do produkcji kawy zbożowej. Wszyscy byli zadowoleni. I dostawcy, bo ich sprzedaż jeszcze wzrosła, i browar, który mógł wykorzystać puste pomieszczenia przy ul. Ceglanej, gdzie mieściła się fabryka kawy – wspominał nieżyjący już Ryszard Schiele. Każdy rodzaj kawy pakowano inaczej. W kilogramowych, brązowych torbach sprzedawano kawę zbożową niemieloną, z palonych ziaren. Ta sama kawa, ale już zmielona, pakowana była do kilogramowych pudełek z tektury. Najwyższe ceny osiągała kawa w blaszanych pudełkach. Większość produkcji była wysyłana do szpitali, szkół, internatów i stołówek pracowniczych.
Aleksander Schiele wraz z bratem Kazimierzem nie ograniczali się tylko do piwnego biznesu. Uruchomili również fabrykę nart w Zakopanem, a w latach 20. i 30. XX w. – znani jako bracia Sznaps – należeli do zakopiańskiej elity. Ale też czuli się odpowiedzialni za sprawy publiczne. Latem 1939 r., przed wybuchem II wojny światowej, browar ufundował cztery ciężkie karabiny maszynowe dla jednego z warszawskich pułków piechoty.
Zupa plujka
Ciężkie bombardowania i ostrzał artyleryjski w czasie oblężenia Warszawy przez Niemców od 8 do 28 września 1939 r. spowodowały w browarze poważne straty, ale zakład szybko był gotowy do wznowienia produkcji.
Po zajęciu stolicy od października 1939 r. niemieckie władze okupacyjne przysłały treuhändera, czyli komisarza nadzorującego browar z ramienia Niemców. Wyznaczono stałe ceny za piwo i lemoniady, określono wysokość produkcji, a także zabroniono podwyższania pracownikom zakładu pensji i stawek godzinowych. Jedynie niewielka część produkcji była przeznaczona na rynek polski, większość trafiała do hurtowników w Generalnym Gubernatorstwie. W 1943 r., mimo wojny, zysk netto Zjednoczonych Browarów wyniósł 2,5 mln zł.
Mimo niemieckiego nadzoru, w trakcie okupacji w browarze pracowali członkowie podziemia poszukiwani przez Niemców. Pomocy udzielano także artystom i aktorom. A właściciele zakładów, mimo nacisków, nie podpisali volkslisty. Przez przylegający do getta mur browaru, na polecenie Aleksandra Schielego przekazywano Żydom żywność, środki opatrunkowe i lekarstwa.
– Aleksander w czasie II wojny światowej ściśle i cały czas współpracował z Polskim Państwem Podziemnym. Nie podpisał volkslisty, do czego namawiały go niemieckie władze okupacyjne, powołując się na pochodzenie rodziny – mówi Robert Azembski. – Pomagał żołnierzom AK, ŻOB, Żydom w getcie, a także dwóm Żydówkom, które znalazły schronienie w willi Schielów w Konstancinie. Jedną z nich była Stefania Liliental. Wraz ze swoją żoną Zofią został za to pośmiertnie uhonorowany medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata – dodaje.
Jesienią 1943 r. Niemcy aresztowali dyrektora zakładu Aleksandra Schielego i jego 19-letniego syna Jerzego. Zostali oni osadzeni w więzieniu na Pawiaku. Byli brutalnie przesłuchiwani. Aleksandra wypuszczono dzięki poręczeniu zarządu Browaru. Niemcy mieli jednak dowody, że Jerzy działał w konspiracyjnych strukturach Armii Krajowej. Mimo usilnych starań rodziców, by uwolnić syna, a także wręczonej na Gestapo ogromnej łapówki, Jerzy Schiele został rozstrzelany na osobisty rozkaz dowódcy SS Reichsführera Heinricha Himmlera.
Piwo na Woli warzono aż do wybuchu Powstania Warszawskiego, kiedy to teren browaru opanowała Armia Krajowa. Zakład zajęli żołnierze batalionu AK „Chrobry I” nocą z 2 na 3 sierpnia 1944 r. Znajdowały się tam ogromne zapasy jęczmienia. Browar otworzył swoje magazyny i rozdawał zapasy ludności oraz powstańcom. To z niego przyrządzano słynną zupę „plujkę” (trzeba było wciąż wypluwać kłujące osłonki jęczmienne). W smaku była paskudna, ale pozwoliła przeżyć wielu ludziom.
Browar nie przetrwał powstania. Mimo usilnych starań fabrycznej straży pożarnej w trakcie walk spłonęła część budynków. Po kapitulacji, jesienią 1944 r. Niemcy wywieźli ocalałe urządzenia, w tym m.in. wyposażenie myjni i rozlewni, beczki do piwa, kocioł miedziany do gotowania cukru, aparaty do pasteryzacji, wagony kolejowe, samochody ciężarowe, ciągniki. Puste budynki Wehrmacht podpalił. Browar przestał istnieć. Uratowano tylko część urządzeń z Fabryki Wódek i Likierów, mieszczącej się przy ul. Ceglanej, ocalała także częściowo lodownia, w której w zbiornikach znajdowało się 250 tys. litrów piwa.
„Królewskie” i Coca-Cola
Do odbudowy browaru przystąpiono już w lutym 1945 r. Cztery lata później zakład znacjonalizowano: „W piątek 28 kwietnia 1949 r. zebrała się o godzinie dziewiątej na polecenie władz Komisja Zdawcza. O godzinie 12 Komisja Odbiorcza Dyrekcji Przemysłu Fermentacyjnego z udziałem przedstawicieli Państwowego Monopolu Spirytusowego przejęła protokolarnie wszelkie dobra – nieruchomości i ruchomości zaewidencjonowane i poza ewidencją, należące do Zjednoczonych Browarów Warszawskich”.
Dopiero w 1950 r. podjęto decyzję o odbudowie fabryki, a w następnym roku rozpoczęto prace. Po częściowej rewitalizacji browar działał jako Warszawskie Zakłady Piwowarskie. Pierwsze warzenie piwa odbyło się dopiero w sierpniu 1954 r.
W 1968 r., po połączeniu z kilkoma innymi browarami, powstały Warszawskie Zakłady Piwowarskie, do których należały browary w Ciechanowie, Ciechomicach i Wyszkowie. Te trzy zakłady mogły używać nazwy „Królewskie” jako nazwy swoich produktów. Pierwsze butelki z etykietami piwa „Królewskie” pojawiły się na rynku w 1970 r. Jedyny wyróżnik stanowiła modyfikacja nazw – warszawskie piwo obowiązywała nazwa „jasne pełne”. Na początku lat 70. XX w. oddano do użytku nową halę rozlewu piwa do butelek, unowocześniono warzelnię, a także zainstalowano nowe pasteryzatory.
Kilka lat później, 19 lipca 1972 r., z linii produkcyjnej w warszawskim browarze zjechały pierwsze w Polsce butelki produkowanej na amerykańskiej licencji Coca-Coli. Pierwszego dnia warszawiacy kupili „Supersamie” i „Sezamie” w ciągu godziny 5760 butelek (240 skrzynek po 24 butelki) słynnego gazowanego napoju zza żelaznej kurtyny.
Echo po piwie
Już w nowych realiach gospodarczych Warszawskie Zakłady Piwowarskie w 1992 r. przekształcono w spółkę pracowniczą pod nazwą Browary Warszawskie SA, która przejęła mienie Skarbu Państwa w odpłatne użytkowanie. W 1997 r. nastąpiła zmiana nazwy na Browary Warszawskie „Królewskie” SA. Trzy lata później rozpoczęto negocjacje z inwestorem, koncernem austriackim Brau Union AG, a już w marcu 2001 r. udziały firmy przejął (za zgodą MSWiA) inwestor strategiczny.
W czerwcu 2004 r. walne zgromadzenie wspólników Brau Union Polska zdecydowało o wycofaniu się z Polski i odsprzedaniu Grupie Żywiec Browaru Kujawiak w Bydgoszczy oraz zakończeniu produkcji w browarze warszawskim i przeniesieniu jej do zakładu w Warce. Wynikało to z tego, że grupa Brau Union AG została wchłonięta przez koncern Heineken N.V., do której w Polsce należy m.in. Grupa Żywiec. W wyniku likwidacji zakładu przestało istnieć 250 miejsc pracy w Warszawie. Piwo Królewskie stało się marką koncernu Heineken.
Po likwidacji browarów w zabudowaniach początkowo mieściły się magazyny, później przystąpiono do wyburzania budynków. W 2007 r. teren browarów był już praktycznie pusty. Ostatnie zabudowania znajdują się jeszcze między ul. Krochmalną a Chłodną. To dawna warzelnia, stacja uzdatniania wody, laboratorium oraz ciąg podziemnych korytarzy. Teren ten kupiła w 2014 r. firma deweloperska Echo Investment za 42 mln euro. – Po latach zwracamy stolicy Browary Warszawskie w zupełnie nowej odsłonie. Taka inwestycja wymaga doświadczenia i odwagi – powiedział Nicklas Lindberg, prezes Echo Investment. Obecny właściciel działki położonej między ulicami Chłodną, Wronią, Grzybowską i Żelazną (około 100 tys. mkw. powierzchni użytkowej) pobuduje tu biura, mieszkania i lokale usługowe.
Pod koniec czerwca br. wmurowano symboliczny kamień węgielny. W specjalnej kapsule umieszczonej w fundamentach Browarów Warszawskich znalazły się m.in. zdigitalizowane, drobne pamiątki związane z historią zakładów. Uroczystość odbyła się w sąsiedztwie Willi Fabrykanta, pierwszej, poddanej renowacji części dawnego browaru.
Źródła: Tadeusz Władysław Świątek, Rody Warszawy, Wyd. Veda, Warszawa 2007; Katarzyna Wagner, Zarys dziejów browaru „Haberbusch i Schiele”, almanach Muzeum w Wilanowie, seria wydawnicza Silva Rerum
KUP E-WYDANIE