Nieoczekiwana przez samych Rosjan skala sukcesów w kolejnej wojnie z Rzeczpospolitą rozpoczętej w 1654 r. skłoniła cara Aleksego Romanowa do sięgnięcia po Wilno - miasto, które po ponad dwu i pół wieku nie było poważnie zagrożone przez wroga.
Już na początku listopada tegoż roku car wezwał mieszkańców Wilna do natychmiastowego poddania się. Droga do stolicy Wielkiego Księstwa Litewskiego zabrała armii rosyjskiej oraz wspierającym ją Kozakom ponad rok, do tego czasu zdołała ona zdobyć miasta i twierdze przeważnie słabo zaopatrzone oraz obsadzone szczupłymi załogami. Opóźniające moskiewsko-kozacki pochód, kilkakrotnie mniejsze od przeciwnika, wojska hetmana wielkiego litewskiego Janusza Radziwiłła zostały rozproszone. Miary katastrofy dopełniła agresja szwedzka. W lipcu 1655 r. Szwedzi zajęli leżący na obszarze tzw. Inflant Polskich Dyneburg i ruszyli w głąb Litwy, zmierzając w kierunku Kowna i Birż. Równoległy z moskiewskim najazdem „potop szwedzki” zalewający zachodnie i centralne obszary Rzeczypospolitej doprowadził do wycofania kontyngentów koronnych, osłabiając i tak topniejące szeregi obrońców Wielkiego Księstwa Litewskiego.
W obliczu zagrożenia
Zmierzając pod Wilno, car Aleksy 24 maja 1655 r. wydał ukaz, w którym zachęcał swoich żołnierzy do wytrwania, na przemian grożąc i obiecując bogate łupy: „Wsi nie palcie, gdyż te wsie będą wam potrzebne do wybierania ziarna i jako schronienie. A kto zacznie podpalać, ten będzie zrujnowany i zesłany, a sługa, który spali, będzie stracony bez żadnej litości. Jeśli ktoś odejdzie ze służby lub będzie pozorował chorobę, nie chcąc służyć, to bez żadnej litości będzie stracony. […] Kto jest ubogi, ten niech prosi o łaskę cara, a nie ucieka ze służby. A kto będzie z radością nam służyć do końca, ten zobaczy, jaka będzie carska łaska wobec niego”. Trudy wojny i wiernopoddańczej służby moskiewscy żołnierze mieli powetować sobie w zdobytym Wilnie. Próba obrony stolicy Wielkiego Księstwa podjęta 8 sierpnia 1655 r. przez Janusza Radziwiłła zakończyła się niepowodzeniem, w dużej mierze na skutek utraty autorytetu hetmana spowodowanej dotychczasowymi porażkami. Sytuację pogarszały fatalne relacje hetmana wielkiego z hetmanem polnym Wincentym Gosiewskim. Oddając sprawiedliwość Radziwiłłowi, trzeba przyznać, że to na jego barkach od 1648 r. spoczywał ciężar obrony Litwy przed przeważającymi siłami najpierw Kozaków, a później Moskwy. Wkroczenie Rosjan do Wilna poprzedził exodus części jego mieszkańców spodziewających się najgorszego. Biskup wileński Jerzy Tyszkiewicz uszedł aż do Królewca, wywożąc ze sobą szczątki patrona Litwy, św. Kazimierza. Ważne dokumenty z archiwum miejskiego przetransportowano do Gdańska. Miasto opuścili przedstawiciele zamożniejszego mieszczaństwa i szlachty, uniwersyteccy profesorowie, a także duchowieństwo katolickie i unickie, część Żydów. Uciekinierzy szukali schronienia w okolicznych wsiach bądź ewakuowali się do Prus Książęcych będących lennem króla polskiego.
Wilno wzięte
O świcie 9 sierpnia Wilno pozbawione obrony ze strony regularnych wojsk, które wycofały się częściowo w kierunku radziwiłłowskich Kiejdan, częściowo zaś granicy pruskiej, stanęło otworem przed armią rosyjsko-kozacką. Pierwsze przez cztery bramy miejskie wkroczyły oddziały kozackiego hetmana nakaźnego i szwagra Bohdana Chmielnickiego Iwana Zołotarenki słynącego z nienawiści do Polaków (był m.in. współodpowiedzialny za masowe mordy jeńców polskich po bitwie pod Batohem w 1652).
Tego dnia życie straciły tysiące mieszkańców Wilna. Współczesny wydarzeniom historyk Wawrzyniec Rudawski szacował liczbę ofiar, być może przesadnie, na 25 tys. Zdobywcy rozpoczęli również systematyczny rabunek mienia, kierując w pierwszej kolejności swój impet przeciwko magnackim rezydencjom, kupieckim składom, a także katolickim i unickim kościołom oraz klasztorom. Z 32 świątyń jedynie cztery ocalały przed całkowitym zniszczeniem. Zabierano dzwony, z dachów reprezentacyjnych budynków zdzierano miedź, szukając ukrytych dóbr penetrowano nawet dno rzeki Wilii. Do Wilna zjechała wkrótce grupa kupców z Mohylewa skupujących skradzione przedmioty. Gwałtowny rabunek i dewastacja zabudowań spowodowały liczne pożary trawiące miasto przez kolejne 17 dni. Swoje wrażenia opisał duchowny prawosławny z Syrii Paweł z Aleppo, który w Moskwie obserwował zwożenie łupów z Wilna: „Zdobycz w gotowych pieniądzach, w srebrze, w złocie, drogich kamieniach i sprzętach, nie do opisania. […] Byliśmy zdumieni, patrząc na srebrne naczynia, srebrne zamki i gwoździe przy skrzyniach, srebrne okucia karet […]. Car zabrał siedem kopuł z pałacu Radziwiłła, pokrytych złotem i przywiózł do Moskwy wraz z kolumnami z czerwonego i różnobarwnego marmuru, a przytem podłogi, stołów biesiadnych bez liku – rzadkości, o jakich Moskale dotychczas nie mieli wyobrażenia […]”.
Buta zdobywcy
10 sierpnia z wielką pompą wjechał do Wilna car Aleksy Michajłowicz. Zrujnowane i ograbione miasto przemierzał dwunastokonną karetą po rozesłanym specjalnie na tę uroczystość czerwonym suknie. Widząc ogrom zniszczenia, „łaskwie” zezwolił na pochowanie leżących na ulicach zamordowanych mieszkańców Wilna. Rosjanie i Kozacy zrobili to po swojemu, wrzucając ciała do piwnic. Na szczególną wdzięczność cara liczyć mógł w tym czasie Iwan Zołotarenko, któremu Aleksy w dowód uznania przyznał liczne dobra ziemskie oraz pałac Janusza Radziwiłła w Wilnie jako kwaterę. Kozacki morderca i rabuś nie cieszył się jednak długo powyższymi przywilejami, dwa miesiące później zginął zastrzelony przez polskich obrońców Starego Bychowa.
Po niespełna dwóch tygodniach car opuścił Wilno, zdążywszy jeszcze przyjąć nowy tytuł wielkiego k sięcia litewskiego. Władzę w mieście w imieniu Aleksego przejął wojewoda, kniaź Michaił Szachowski dysponujący dwutysięcznym garnizonem wojskowym. Jego zadaniem było uczynienie z Wilna twierdzy uniemożliwiającej przywrócenie rządów Rzeczypospolitej na Litwie, a także stanowiącej logistyczne zaplecze dla operujących w pobliżu moskiewskich oddziałów. Dość zręczne rządy wojewody Szachowskiego, którym sprzyjał zawarty w latach 1656–1658 w obawie przed Szwecją rozejm z Rzecząpospolitą, cechowała polityka kija i marchewki wobec lokalnej ludności. Zdając sobie sprawę, że taktyka terroru (początkowo miano więzić w Wilnie wszystkich odmawiających złożenia przysięgi wierności carowi) będzie nieskuteczna, kniaź starał się zjednać mieszkańców świeżo podbitych obszarów, co leżało w szeroko pojętym rosyjskim interesie. Służyły temu m.in. intensywne zabiegi zmierzające do odbudowania gospodarczej pozycji Wilna, co przejawiało się we wznoszeniu magazynów, młynów, cegielni, warsztatów wytwarzających proch i saletrę. Wojewoda moskiewski podjął też próbę reaktywowania działalności uniwersytetu, która zakończyła się jednak niepowodzeniem.
Mizeria zwyciężonych
Rosyjskie gesty miały swoje granice, restrykcje spadły na Żydów, którym zezwolono na osiedlenie się jedynie na przedmieściach Wilna, unici pod groźbą wypędzenia mieli z kolei przejść na prawosławie. Część uciekinierów z Wilna mimo wszystko zdecydowała się na powrót do miasta, jednak nadzieje na stabilizację okazały się złudne. W latach 1657–1658 przez Wilno przeszła zaraza, która pochłonęła liczne ofiary, w tym także dużą część rosyjskiego garnizonu. Nadzieja na odmianę dramatycznego położenia mieszkańców miasta narodziła się wraz ze wznowieniem wojny polsko-rosyjskiej w 1658 r. Wokół Wilna zaczęły pojawiać się chorągwie wojska litewskiego, a do samego miasta zaczęli przenikać emisariusze króla Jana Kazimierza. U schyłku 1659 r. nastąpiła zmiana na stanowisku wojewody moskiewskiego w Wilnie. Umiarkowanego w rządach Szachowskiego zastąpił bezwzględny kniaź Daniło Myszecki, którego działania były podporządkowane wyłącznie utrzymaniu za wszelką cenę miasta w rękach rosyjskich. Zdając sobie sprawę z pogarszającego się położenia wojsk rosyjskich na Litwie, którego najbardziej wyrazistym sygnałem była druzgocąca klęska zadana pod Połonką przez Stefana Czarnieckiego, moskiewski wojewoda powszechnie stosował terror, zmierzając do pacyfikacji mieszkańców Wilna. Na porządku dziennym były masowe aresztowania, krwawe obławy i egzekucje.
Ku wolności
Pierwsza próba oswobodzenia Wilna została podjęta 9 maja 1660 r. Dzięki poświęceniu grupy mieszczan osiem chorągwi litewskich przedostało się w głąb miasta, uwalniając część osób więzionych przez kniazia Myszeckiego. Atakującym udało się też wziąć do niewoli kilku kolaborantów. Przewaga garnizonu moskiewskiego liczącego 1 300 żołnierzy doprowadziła jednak do wyparcia podjazdu z Wilna, czego konsekwencją były dalsze represje, m.in. doszczętne spalenie przedmieść. Dwa miesiące później, 11 lipca, miasto bez poważniejszego oporu ze strony rosyjskiej zostało zajęte przez wojska regimentarza Michała Kazimierza Paca, Myszecki zdołał się jednak wycofać do dwóch zamków wileńskich, co sprawiło, że Wilno trudno było uznać za w pełni oswobodzone. Przez półtora roku oba zamki były blokowane i pięciokrotnie bezskutecznie szturmowane kolejno przez Paca, porucznika husarskiego
Kazimierza Żeromskiego i hetmana litewskiego Pawła Sapiehę, co, trzeba sprawiedliwie przyznać, nie wystawia najlepszej oceny ówczesnej sztuce oblężniczej wojska litewskiego. Znamienny jest tu fragment listu jednego z oblegających, który pisał: „Wojska nasze oczyma dobywają Wilna, nie mają więcej nad pięć działek polowych”. Sytuacja uległa zmianie po przybyciu 20 października 1661 r. do Wilna króla Jana Kazimierza. Obecność monarchy spowodowała także przyjazd ociągającego się dotąd niedawnego zdrajcy z czasów potopu Bogusława Radziwiłła, który przyprowadził dobrze wyposażone posiłki. Do kolejnego szturmu nie doszło z powodu buntu, 3 grudnia, w rosyjskim garnizonie, który liczył już zresztą tylko 78 żołnierzy. W swojej „Autobiografii” Bogusław Radziwiłł w następujących słowach pisał o skutkach zachowania moskiewskiej załogi Górnego Zamku w Wilnie: „Moskwa, szturmu nie czekając, związała komendanta swego i poddawszy zamek królowi J.M. […] wojewodę, swego kniazia […] okowanego przywiodła”. Moskiewski zbrodniarz wojenny Daniło Myszecki został postawiony przed sądem i skazany na ścięcie. Wyrok wykonano na rynku wileńskim 10 grudnia 1661 r. Był to akt symbolicznego wymierzenia sprawiedliwości za sześcioletnią okupację, z której stolica Wielkiego Księstwa Litewskiego wychodziła straszliwie wykrwawiona i doszczętnie zrujnowana. Stan Wilna na początku lat 60. XVII w. stanowi wymowny przykład na to, jaką cenę trzeba zapłacić za słabość własnego państwa i nieudolność jego elit.
KUP E-WYDANIE