Legendarna już dziś powstańcza stacja foniczna "Błyskawica" rozpoczęła swoją działalność w Śródmieściu Północnym 8 sierpnia 1944 r. i od tego momentu była bez przerwy tropiona przez aparaturę goniometryczną wroga, zarówno z lądu jak i powietrza.
Z początkiem września 1944 r. powstańczy radiowcy przeżywali poważne trudności. Solidny gmach PKO przy ul. Jasnej, gdzie na trzecim piętrze zainstalowano prowizoryczne studio „Błyskawicy”, stał się obiektem ataku rakietowych miotaczy min – owych „ryczących krów” i nurkujących „sztukasów” zrzucających bomby burzące i zapalające. W tej sytuacji pod osłoną nocy z 3 na 4 września radiowcy przy pomocy plutonu BIP (Biura Informacji i Propagandy) Komendy Głównej Armii Krajowej przenieśli przez ostrzeliwane Al. Sikorskiego (Al. Jerozolimskie) aparaturę nadawczą i wyposażenie studia. W Śródmieściu Południowym nadajnik rozpoczął pracę dopiero 8 września, początkowo w zabudowaniach byłej ambasady… ZSRS przy ul. Poznańskiej 15. Komentator Polskiego Radia Edmund Osmańczyk ps. „Jan Gor” mówił z goryczą: „Trzydziesty dziewiąty dzień walki… determinacja jest w nas. Niebo nad nami jest ciągle puste…”. Mimo słabego nadajnika „Błyskawica” była słyszana zarówno w okupowanym i „wyzwalanym” kraju, jak i za granicą. 12 września spiker Polskiego Radia w audycji „Siła nas!” kierował do słuchaczy te słowa: „I do was zwracamy się, wy, bracia z Wilna, Lwowa i z Londynu, Wołynia i Śląska… Do was, bracia najbliżsi, co szlakiem Legionów Dąbrowskiego, w żołnierskim trudzie, od Rimimi z ziemi włoskiej do Polski idziecie… Osamotnieni i opuszczeni, wiemy i czujemy, że jesteśmy rdzenną częścią rozproszonej dziś po świecie Polski, która dała z siebie wszystko”.
Na fałszywej fali
Kierowane za granicę, nagrywane sporadycznie dla BBC przez silne stacje nasłuchowe, m.in. w Stanmore pod Londynem, audycje „Błyskawicy” stawały się coraz trudniejsze w odbiorze. Istniało uzasadnione przypuszczenie, że były świadomie zagłuszane przez umieszczoną, również pod Londynem, radiostację moskiewskiej agencji TASS!
Równocześnie na długości fal wykorzystywanych przez radiostację powstańczą zaczęła pracować dywersyjna stacja niemiecka. Nadawała ona w języku polskim audycje o silnej wymowie antysowieckiej i nagrania „demaskatorskie” wobec antypolskiej postawy zachodnich sojuszników. Oto krótki fragment tekstu wyemitowanego przez fałszywą „Błyskawicę”, która była odbierana przez stacje nasłuchowe w Wielkiej Brytanii, a także odbiorniki radiowe jednostek 2. Korpusu Polskiego gen. Andersa we Włoszech – głównych adresatów dywersyjnych audycji:
„Krążą pogłoski, iż kobiety, które Rokossowski zamierza na pewien czas pozostawić dla uprzątnięcia gruzów w Warszawie, mają być zamienione na ulicznice dla uciech żołnierzy moskiewskich… Nie oddajcie w ręce Azjatów ani jednego dziecka, ani jednej kobiety. Idziemy na Sybir. Dobrze! Ale z nimi”.
„Zawiszacy” napędzają… „błyskawicę”
Wskutek nasilającego się ostrzału artyleryjskiego w Warszawie i prawdopodobieństwa zlokalizowania przez Niemców nadajnika, 13 września nastąpiła ponowna przeprowadzka „Błyskawicy”. Tym razem do ufundowanego przez budowniczego mostów Stanisława Kierbedzia gmachu Biblioteki Publicznej przy ul. Koszykowej 26. Jedną z przeszkód stanowił fakt, iż w bezpośrednim sąsiedztwie mieściły się rusznikarnia i wytwórnia… amunicji. Jak wspomniał por. Stanisław Zadrożny ps. „Pawlicz”, szef programowy i odpowiedzialny za grupę mikrofonową: „Przyjęto nas z otwartymi ramionami. Jak wylecimy w powietrze, to razem!”. Poważną trudnością związaną z nową lokalizacją był fakt, że nadajnik „Błyskawicy” miał problemy z zasilaniem z prowizorycznej elektrowni napędzanej agregatami spalinowymi, w zakładach „Agriłu” przy ul. Hożej 51. I wówczas z niespodziewaną pomocą pospieszyli najmłodsi harcerze – „Zawiszacy” mający swe powstańcze stanice
w pobliżu. W myśl skautowskiej zasady „Potrzeba jest matką wynalazku” zmontowali zawiszacką „elektrownię”. W zakonspirowanej piwnicy ustawili na postumencie rower i połączyli paskiem klinowym napędowe koło z prądnicą. Następnie „Zawiszacy”, dosłownie w pocie czoła, „ożywiali” nadajnik „Błyskawicy”. Uwiecznił tę scenę w barwnym rysunku „z natury” Stanisław „Miedza” Tomaszewski, słynny w czasie okupacji z dywersyjnej grafiki antyhitlerowskiej, a w powstaniu projektant okolicznościowych plakatów i znaczków Poczty Polowej AK poszukiwanych przez kolekcjonerów od Kanady po Japonię. W drugiej połowie września, z konieczności, program „Błyskawicy” ograniczał się już tylko do dwóch 10-minutowych audycji dziennie. Taki sam przydział otrzymało Polskie Radio. Poranne audycje zaczynały się o godz. 9.30, wieczorne – o 22.00. Nadawano wciąż również audycje w języku angielskim, które przygotowywali Adam Truszkowski ps. „Tomicki” i por. Jan Nowak-Jeziorański – legendarny „Kurier z Warszawy”. 18 września 1944 r. nastąpił opóźniony wskutek haniebnej odmowy Stalina, tak wytęskniony przez powstańców, pierwszy dzienny rajd zrzutowy ponad stu latających fortec B-17 z 8. Armii US-Air Force stacjonującej w Wielkiej Brytanii. W wiadomościach wieczornych tego dnia „Jan Gor” relacjonował: „Warszawa przeżywała dzień pełen entuzjazmu i podniecenia”. Jeszcze wówczas radiowy komentator, nie znając bilansu odebranych zrzutów, nie mógł się podzielić paraliżującą ogólny entuzjazm wieścią: z 1 872 zasobników z bronią, amunicją, lekami, środkami opatrunkowymi i żywnością, zaledwie 388 dostało się w ręce powstańców.
Ppor. „Krasicki” – do końca na posterunku
Do malejącego zespołu „Błyskawicy” dołączył na początku września 1944 r. ppor. Tadeusz Mikulski i dotrwał do ostatniego dnia jej działalności. Warto mu poświęcić chwilę uwagi. W czasie okupacji był redaktorem „Żołnierza Polskiego” – dwutygodnika programowego BIP Komendy Głównej AK. Równocześnie prowadził wykłady o literaturze polskiego oświecenia na tajnym Uniwersytecie Warszawskim i Uniwersytecie Ziem Zachodnich. Swój pseudonim przyjął od nazwiska biskupa warmińskiego i księcia poetów stanisławowskich. Pracował również w archiwum zajętej przez okupanta Biblioteki Narodowej. Szef programowy „Błyskawicy” Stanisław Zadrożny ps. „Pawlicz” w swej wspomnieniowej publikacji „Tu Warszawa. Dzieje radiostacji powstańczej »Błyskawica«” (Londyn 1964) dał zwięzłą, lecz celną charakterystykę ppor. „Krasickiego”: „Tadeusz Mikulski jest człowiekiem niezwykłej kultury i wiedzy. Przed wojną był docentem na Uniwersytecie Warszawskim… Jest odważny, ale odwagą intelektualisty i filozofa […]. Potrafi patrzeć na zdarzenia i przedstawić je w sposób wierny i efektowny”. Przeszedł przez obóz jeniecki II D w Grossborn, a po wojnie, osiadłszy we Wrocławiu, został profesorem miejscowego uniwersytetu, jednym z najwybitniejszych badaczy literatury polskiego oświecenia, współinicjatorem powstania Instytutu Badań Literackich PAN. Miałem szczęście być uczestnikiem jego seminarium i szczerze opłakiwałem jego przedwczesną śmierć w roku 1958, w wieku zaledwie 49 lat. Ppor. „Krasicki” był również autorem jednej z ostatnich audycji „Błyskawicy”, emitowanej 4 października 1944 r. Znalazłem zaledwie fragment tego epitafium dla ginącej stolicy: „Warszawa – miasto nie istnieje… Katedra Świętojańska runęła pod niemieckimi bombami, a reszta wysadzona w powietrze przez żołnierzy SS. Kolumna Zygmunta – zwalona. Pomnik księcia Józefa – rozbity. Przez Grób Nieznanego Żołnierza jadą niemieckie czołgi”.
Serce „błyskawicy”… ocalone!
Wieczorem 4 października 1944 r. w prowizorycznej amplifikatorni „Błyskawicy” zgromadziła się już niewielka grupa radiowców. Kierownik ekipy Polskiego Radia Edmund Rudnicki ps. „Konopka” przeczytał przed mikrofonem pożegnalne odezwy Delegata Rządu RP na Kraj – Jana Stanisława Jankowskiego ps. „Klonowski” i przewodniczącego Rady Jedności Narodowej – Kazimierza Pużaka ps. „Bazyli”. Ze steranej wielokrotnym użyciem płyty popłynęła melodia „Warszawianki”. Po wyłączeniu zasilania elektronowe lampy w aparaturze stopniowo przestały się jarzyć. „Pawlicz” zanotował: „Wtedy podszedł do nadajnika »Grzegorzewicz«. Uderzył ciężkim młotkiem. Rozległ się brzęk tłuczonych lamp. Uderzył raz jeszcze. Cała aparatura montowana z takim mozołem, chroniona z takim poświęceniem, leżała rozbita na drobne kawałki. Już nie wpadnie w ręce niemieckie”. „Błyskawica” zgasła. Pozostała po niej legenda. Jeszcze w czasie powstania londyński tygodnik „Time and Tide” pisał: „Jest cudem, że w walczącej Warszawie działało Polskie Radio”. A po wojnie komentator BBC wyraził opinię: „Był to pierwszy i jedyny w tej wojnie przypadek, żeby z kraju okupowanego, wprost z pola walki, nadawała stacja foniczna”. Również dopiero po wojnie okazało się, że nadajnik „Błyskawicy” nie został zniszczony do szczętu. Komendant stacji Jan Gieorgica w ostatniej chwili przed zniszczeniem wymontował tzw. sterujący kwarc, będący „sercem” radiostacji. Przemyślnie schowany w kalendarzyku adresowym ów kwarc przeszedł wojenną tułaczkę, a „Grzegorzewicz” przechowywał go do końca życia jak cenną relikwię. „Serce” „Błyskawicy” przekazane przez jego krewnych znalazło się w zbiorach stołecznego Muzeum Powstania Warszawskiego. Tamże znalazła się również w ekspozycji replika nadajnika „Błyskawica” zbudowana z inicjatywy jego współtwórcy inż. Antoniego Zębika ps. „Biegły” i grupy krótkofalowców. Muzealna „Błyskawica” uruchamiana jest z okazji historycznych rocznic.
Poetyckie przesłanie
Jeden ze spikerów i komentatorów „Błyskawicy” – kapral podch. Miesław Ubysz ps. „Wik”, prawie zapomniany poeta powstańczej Warszawy, wycofał się z ekipy radiowej z początkiem września 1944, w czasie tzw. kryzysu kapitulacyjnego. Na pożegnanie napisał wiersz „Ostatni komunikat” antycypujący niejako treść i atmosferę, zaprawioną goryczą, ostatniej audycji powstańczej „Błyskawicy”. Oto fragmenty tego poetyckiego przesłania:
„Ostatni komunikat” Nadajemy komunikat Warszawy Nadzwyczajny komunikat z Warszawy Stacja Armii Krajowej melduje: Bój skończony i… nic, oprócz Sławy…
Armia bratnia jest o krok, jest blisko Na przedpolach Warszawy i zgliszczach, Nim ostatni o Wolność padł wystrzał – Hełm – widziano – Rosyjski hełm błyskał…
Audycję kończymy. Zwycięstwo. Sztandar w wichrze nade mną łopocze! Wielkość rośnie ogromna jak wieża!
…Były zrzuty. Dwa zrzuty tej nocy Lecz nie stało żadnego żołnierza…
Pierwodruk wiersza „Ostatni komunikat”: Mieczysław Ubysz, „Czas wirujący”, Northeim – Niemcy 1945
KUP E-WYDANIE